Problem z procentami?

Problem z procentami?

Większość Czytelników i Czytelniczek w którymś momencie swojego życia natknęła się pewnie na popularne twierdzenie, jakoby ludzie powszechnie wykorzystywali jedynie 10% powierzchni mózgu. Mit ten zadomowił się w popkulturze na tyle, że od kilkudziesięciu lat znajduje odzwierciedlenie w kolejnych jej wytworach ze szczególnym uwzględnieniem filmów i poradników. Niedawno podziwiać mogliśmy wyreżyserowany przez Luca Bessona film „Lucy” (2014), oparty właśnie na założeniu o nie w pełni wykorzystywanych „zdolnościach mózgowych”. Tytułowa bohaterka na skutek porwania przez gang koreańskich przemytników na Tajwanie przyjmuje dużą dawkę tajemniczej substancji CPH4, która pozwala jej uwolnić drzemiące w 90% nieaktywnego mózgu tajemne moce takie jak hiperpojemna pamięć, nadludzka siła czy telekineza. Jakkolwiek irracjonalny, film ten zawiera w sobie esencję wszystkich przekonań funkcjonujących wokół jednego z najpopularniejszych neuromitów, czyli „mitu dziesięciu procent”.

Biorąc pod uwagę czas i energii poświęcony dotychczas na próby obalenia tego mitu (Della Sala, 2007; Lilienfeld, Lynn, Ruscio, i Beyerstein, 2011), zaskakuje jego trwałość oraz rozprzestrzenienie. Wiele badań na przestrzeni kilkudziesięciu (!) lat wskazuje, że mit ten jest powszechny nie tylko w populacji ogólnej (Chabris i Simons, 2012), ale także wśród nauczycieli deklarujących zainteresowanie neuronaukami (Dekker i in. ., 2002) czy nawet wśród studentów psychologii i niektórych neuronaukowców (Herculano-Houzel, 2002; Higbee i Clay, 1998). Zadziwia to tym bardziej, że – powiedzmy to głośno i wyraźnie – nie ma żadnych (!) dowodów ani wyników badań wskazujących na jego prawdziwość. „Teoria dziesięciu procent” została w związku z tym w sposób jednoznaczny zaliczona w poczet „neuromitów”, czyli popularnych, ale nieprawdziwych teorii z dziedziny neuronauk (Organisation for Economic Co-operation and Development., 2002, ZA: Dekker i in. ., 2002).

Gdy przyjrzymy się bliżej, „mit 10%” wydaje się także sprzeczny z intuicją. W podstawowej formie zakłada on, że 90% (niektórzy autorzy wskazywali nawet, że jest to 99% lub więcej, za: Higbee i Clay, 1998) tkanki mózgowej pozostaje zupełnie nieużywane. Akceptując to założenie musielibyśmy uznać, że usunięcie 9/10 mózgu nie miałoby żadnego wpływu na funkcjonowanie. Nawet jeśli zbytni entuzjazm pozwoli nam uznać ten scenariusz za prawdopodobny, ugasić go powinny niezliczone opisy przypadków osób, które z różnych względów doznały urazów mózgu. Łatwo dostrzec, że nawet najmniejsze zniszczenia jakiejkolwiek jego części skutkują katastrofalnymi zmianami uzależnionymi oczywiście od rozmiarów i umiejscowienia uszkodzenia. Używając 10% mózgu, nie mielibyśmy zatem żadnych szans na funkcjonowanie.

Oczywiście w żadnym momencie nie jest możliwa jednoczesna aktywacja wszystkich połączeń nerwowych. Nie jest to jednak dowód na ludzką ułomność i niewykorzystany potencjał, a objaw zdrowego funkcjonowania układu nerwowego, w którym dla płynnego przekazywania informacji i wykonywania poleceń potrzebna jest zarówno aktywacja niektórych rejonów, jak i dezaktywacja innych. Nadmierne, jednoczesne pobudzenie rozległych obszarów skutkować może więc raczej atakami drgawkowymi, a nie umiejętnością superszybkiego liczenia czy wyginania wzrokiem metalowych łyżek.

Naturalnie zakres i obszar pobudzenia uzależnione są od rodzaju i złożoności aktywności podejmowanej w danym momencie. Dostępne nam obecnie techniki neuroobrazowania wskazują jednoznacznie, że systematycznie w różnym czasie używamy wszystkich „części” naszego mózgu, a u zdrowych osób nie istnieją żadne obszary nieulegające regularnej aktywacji (Schmerling, 2011). Precyzyjne obliczenie dokładnej liczby aktywnych w danym momencie neuronów nie jest prawdopodobnie możliwe – możemy być jednak pewni, że bez względu na rodzaj wykonywanej czynności jest to więcej niż 10% (choć prawdopodobnie każdy ma w życiu momenty, kiedy nawet ta liczba wydaje się wygórowana). 
„Mit dziesięciu procent” zakłada jednocześnie skrajny lokalizacjonizm, czyli przekonanie,  że jakakolwiek czynność czy proces może aktywować jedynie wąski, konkretny obszar w mózgu, a nie rozległe sieci oparte lokalnych i globalnych połączeniach (Radford, 1999),

Co więcej, nasze mózgi są kompletnie nieenergooszczędne. Uzależnione od glukozy neurony zużywają średnio 20% całkowitego zapotrzebowania na tlen (De Bruyckere, Kirschner, i Hulshof, 2015; Kalat, 2013) Utrzymywanie tak energochłonnego i jednocześnie w zdecydowanej większości nieużywanego organu stoi zatem w sprzeczności z podstawowymi prawami ewolucji (trochę tak, jakby trzymać w garażu nieustannie działającego diesla, a do pracy i tak dojeżdżać Smartem).

Powróćmy jednak raz jeszcze do opisywanego na początku filmu. Jeden z bohaterów, profesor zajmujący się neurobiologią (!), w uzasadnieniu swojej hipotezy stwierdza, że w ludzkim mózgu 90% neuronów pozostaje nieaktywnych, gdyż nie wytworzyły połączeń z innymi komórkami nerwowymi. Twierdzenie to stoi jednak w sprzeczności z prymarnymi zasadami rozwoju układu nerwowego. Rzeczywiście, do pewnego momentu w mózgu wytwarzana jest zbyt duża liczba neuronów. Ich przetrwanie uzależnione jest jednak od nawiązania połączenia z innymi komórkami. Gdy to się stanie, obie komórki zaczynają wydzielać substancje z grupy neutrofin, czyli ogólnie rzecz biorąc czynniki wzrostu komórek. W przypadku gdy akson nie otrzyma wystarczającej do przetrwania ilości tej substancji, uruchamia proces apoptozy – mechanizmu programowanej śmierci komórkowej. Można zatem stwierdzić, że te neurony którym nie udało się wytworzyć połączeń synaptycznych z resztą układu nerwowego po prostu popełniają samobójstwo. Nie jest to wprawdzie zbyt optymistyczna wizja, ale cóż…jedyna prawdziwa.

Warto w tym miejscu nawiązać jeszcze do kwestii  neuroplastyczności. Wedle obecnej wiedzy nieużywane obszary mózgu nie pozostałyby takimi przez długi czas – sąsiednie rejony prawdopodobnie „przejęłyby” chwilowo „nieczynną” tkankę i przystosowały ją do swoich celów. W procesie zwanym pączkowaniem kolaterali sąsiednie aksony łączą się z synapsami zwolnionymi w efekcie zniszczenia „starych” połączeń. Obszary które z różnych względów nie byłyby w stanie dokonać takiej reorganizacji czeka niestety stopniowa degeneracja.

Zastanówmy się zatem, skąd wziął się ten niefortunny „mit dziesięciu procent?”. Różni autorzy wskazują na odmienne źródła jego pochodzenia. Wiele śladów prowadzi do Williama Jamesa, który miał jakoby posłużyć się tym twierdzeniem w jednej ze swoich książek „The energies of men” (Lilienfeld i in., 2011). Sęk w tym, że James pisząc o „wykorzystywanych 10%” nie odnosił się w żaden sposób do mózgu, a do szeroko i enigmatycznie rozumianego „potencjału”. Błędne odwołanie zostało jednak użyte przez Dale’a Carnegie  w jednym z najpopularniejszych poradników wszechczasów, czyli „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”.  Od tej pory przekazywanie mitu było już prawdopodobnie zabawą w głuchy telefon. Twierdzenie o 10% bywa także przypisywane Albertowi Einsteinowi, który miał się nim posłużyć jako wytłumaczeniem swojego niezaprzeczalnego geniuszu. Brak jest jednak dowodów na to, że Einstein kiedykolwiek wypowiedział się na ten temat (De Bruyckere i in., 2015). Według Jamesa Kalata (2013) podłożem mitu może być również początkowe niezrozumienie istoty funkcjonowania neuronów lokalnych. Ze względu na swoje niewielkie rozmiary i specyficzny wzór aktywacji (neurony lokalne nie generują potencjałów czynnościowych, a jedynie potencjały postsynaptyczne będące efektem pobudzenia przez sąsiednie komórki) uważane były niekiedy za niedojrzałe i niezdolne do pełnienia jakichkolwiek istotnych funkcji.

Na zakończenie warto wspomnieć też raz jeszcze o substancji CPH4, której przypisano zdolność odblokowania nieużywanych obszarów mózgu. Tuż po premierze „Lucy” Internet wypełnił się pytaniami o istnienie, działanie, a także możliwość zakupu tego „narkotyku” (jak podaje Google Trends, pomiędzy styczniem a październikiem 2014 częstość wyszukiwania hasła „CPH4”zwiększyła się stukrotnie). Dostępne w sprzedaży internetowej stały się koszulki z hasłem „CPH4 – potential unleashed”, a także sama substancja. Problem w tym, że CPH4 (pełna nazwa to 6-carboxy-5,6,7,8-tetrahydropterin) to białkowy enzym wyekstrahowany z bakterii Escherichia Coli.  Trudno stwierdzić, co tak naprawdę zawierają rozprowadzane pokątnie tabletki z niebieskim proszkiem. Dość jednak powiedzieć, że brak jest dowodów na to, żeby enzym ten miał jakiekolwiek działanie nootropowe (wspomagające funkcje poznawcze). Wszyscy chętni na spożycie tego nowej generacji „narkotyku” muszą więc niestety obejść się smakiem.

Podsumowanie można właściwie zawrzeć w jednym zdaniu: wszyscy używamy stu procent mózgu. Codziennie. Nic nie wskazuje też na ponadnaturalne zdolności czekające jedynie, żeby obudzić je odpowiednim narkotykiem lub treningiem. Choć wciąż spotkać można specjalistów od „rozwoju osobistego” próbujących przeforsować tę absurdalną teorię, także oni są już na szczęście w mniejszości. Zatem kiedy następnym razem ktoś będzie próbował wmówić Wam, że używacie jedynie 1/10 swojego mózgu, najlepszym rozwiązaniem jest prawdopodobnie użycie argumentu wszechczasów – „chyba ty!”. A następnie zasypanie rozmówcy naukowymi dowodami.

Chabris, C., & Simons, D. (2012). Using Just 10% of Your Brain? Think Again --Popular “neuromyths” about how we learn are creating confusion in the classroom. Wall Street Journal, Eastern Edition, (November).

De Bruyckere, P., Kirschner, P. A., & Hulshof, C. D. (2015). Urban Myths about Learning and Education. Urban Myths about Learning and Education. https://doi.org/10.1016/C2013-0-18621-7

Dekker, S., Lee, N. C., Howard-Jones, P., Jolles, J., Kalbfleisch, L., Chen, K.-C., & Jordan, A. (2002). Neuromyths in education: Prevalence and predictors of misconceptions among teachers. https://doi.org/10.3389/fpsyg.2012.00429

Della Sala, S. (2007). Tall Tales about the Mind and BrainSeparating fact from fiction. Oxford University Press. https://doi.org/10.1093/acprof:oso/9780198568773.001.0001

Herculano-Houzel, S. (2002). Do you know your brain? A survey on public neuroscience literacy at the closing of the decade of the brain. The Neuroscientist : A Review Journal Bringing Neurobiology, Neurology and Psychiatry, 8(2), 98–110. https://doi.org/10.1177/107385840200800206

Higbee, K. L., & Clay, S. L. (1998). College Students’ Beliefs in the Ten-Percent Myth. The Journal of Psychology, 132(5), 469–476. https://doi.org/10.1080/00223989809599280

Kalat, J. W. (2013). Biological psychology (11th Ed.). Biological psychology. Wadsworth. Retrieved from http://ovidsp.ovid.com/ovidweb.cgi?T=JS&PAGE=reference&D=psyc5&NEWS=N&AN...

Lilienfeld, S. O., Lynn, S. J., Ruscio, J., & Beyerstein, B. L. (2011). 50 Great Myths of Popular Psychology : Shattering Widespread Misconceptions about Human Behavior. John Wiley & Sons.

Organisation for Economic Co-operation and Development. (2002). Understanding the brain : towards a new learning science. Organisation for Economic Co-operation and Development.

Radford, B. (1999). The ten-percent myth. Skeptical Inquirer, 23, 52–53.

Schmerling, R. (2011). Ask the doctor: 10% brain myth - Harvard Health. Retrieved July 28, 2017, from http://www.health.harvard.edu/mind-and-mood/10-brain-myth

 

Odpowiednia długość i wysoka jakość snu ma fundamentalne znaczenie dla jakości życia. Sen jest procesem istotnym dla odnowien... czytaj więcej
Między jakością snu a uzależnieniami lekowymi istnieje współzależność – zmiany w jednym z tych procesów znajdują odzwierciedl... czytaj więcej
Tekst autorstwa Agnieszki Kawuli   „Niechcący podsłuchałam, jak tata mówił do dziadka: – Po prostu mózg umiera. Czy Pan rozum... czytaj więcej
Autorką tekstu jest dr Ewa Krawczyk, właścicielka i autorka bloga Sporothrix Odra uważana jest często za tzw. łagodną chorobę... czytaj więcej